Inspiratornia

Skąd wiesz, że owoce, które zjadasz, mają odpowiednią ilość substancji odżywczych? Jak działają na nas tajemnicze polifenole? Na te i wiele innych pytań odpowiadają dr Katerina Makarova i dr Katarzyna Zawada ze SmartBerries - autorki aplikacji, która wykrywa to, co zdrowe w owocach.

Czym zajmuje się Wasza firma i jak się nazywa?

KM: Nasza firma nazywa się SmartBerries i oferuje test, który w krótkim czasie wykryje zawartość polifenoli w owocach i produktach owocowych. Największą zawartość polifenoli mają owoce jagodowe - stąd berries w nazwie.

KZ: Smart z kolei dlatego, że w naszym projekcie nie rozstajemy się z technologią. Na samym początku nasza nazwa brzmiała po prostu Polifenole.

KM: Po konsultacjach ze specjalistami okazało się, że jest to zupełnie niemarketingowa nazwa i trzeba ją szybko zmienić.

A co to są te polifenole?

KZ: To związki chemiczne, które są między innymi antyoksydantami. Znajdziemy je w owocach i to właśnie one są jednym z głównych powodów, dla których jedzenie owoców uważamy za zdrowe. Są różne rodzaje polifenoli i każdy z nich ma inną funkcję. Wybrałyśmy polifenole jako główny przedmiot naszych badań, bo bardzo często miałyśmy z nimi do czynienia w pracy.

KM: Jagody jako jedne z niewielu owoców przeszły badania kliniczne, dzięki którym określono dawkę polifenoli dziennie, która powinna korzystnie wpływać na nasz organizm.

Jak więc wpływają one na nasze zdrowie?

KZ: Przyczyniają się do obniżenia ciśnienia i poprawy działania układu krążenia. Dlatego regularne picie niewielkiej ilości wina może działać korzystnie, bo zawiera ono wspomniane polifenole. Jednak w owocach, sokach i przetworach znajdziemy ich znacznie więcej, dlatego zachęcamy do ich częstego spożycia.

Skąd wziął się pomysł na Waszą firmę?

KM: Pracujemy na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym i w ramach zleceń od producentów przetworów dostajemy próbki soków i innych produktów, aby zbadać ich skład, w tym zawartość polifenoli. Badania na uczelni były dla nich niesatysfakcjonującym rozwiązaniem, ze względu na wysokie koszty, długi czas oczekiwania na wyniki badań oraz wiele formalności, które trzeba było dopełnić. Zdarzało się, że firmy te w trakcie zlecenia nam badań już planowały sprzedaż za granicę, np. do Korei, gdzie wiedza o polifenolach jest bardziej powszechna i kraj ten ma swoje standardy co do ich zawartości w produktach. Po badaniu okazuje się, że produkty danej firmy nie spełniają tych wymagań i zaczynają się kłopoty z cofnięciem sprzedaży. W pośpiechu zaczynają się poszukiwania pomysłów, jak sprzedać je na rynku polskim, bo nie mamy tak konkretnych warunków do spełnienia, jeśli chodzi o przetwórstwo produktów. Nasz test pozwoli oszczędzić czas i pieniądze.

KZ: Miałyśmy pełne prawa autorskie i nie chciałyśmy ich przekazywać. Dlatego też, aby chronić i prawa i produkt, zaczęłyśmy starać się o patent europejski. Złożenie wniosku zajęło około roku. Pomogły nam programy akceleracyjne, które przekazały nam także wiedzę związaną z design thinkingiem, marketingiem czy finansami, a także uświadomiły nam tzw. Klątwę wiedzy, czyli tendencję do opowiadania naukowym żargonem, którego nie rozumieją osoby poza środowiskiem akademickim.

Kto tworzy Wasz zespół i jakie są Wasze role?

KZ: Katerina zajęła się prezentacjami, pomysłami - ona napędza całą “machinę”.

KM: Kasia jest naszą chemiczką, dba o zaplecze naukowe i zawsze odpowiada na pytania stricte techniczne. W zespole jest także Olga Stefaniak, która odpowiada za sprawy administracyjne i jako jedyna ma doświadczenie sprzedażowe. Poznałyśmy się na uczelni.

Jak łączyłyście codzienne obowiązki z pracą przy SmartBerries?

KZ: Cóż, Katerina przestała prawie sypiać, a ja poświęcałam firmie cały swój wolny czas.

KM: Każda z nas sama wie, co musi zrobić i nie kontrolujemy siebie nawzajem. Dajemy sobie wzajemnie informację zwrotną na temat tego, co przygotowałyśmy, jak np. prezentacje. Póki co jesteśmy we trzy i ten układ działa, ale zdajemy sobie sprawę, że z czasem hierarchię będziemy musiały ustalić.

Jak planujecie rozwijać Waszą firmę?

KM: Kiedy będzie gotowy pełny pakiet - aplikacja i rozbudowana wersja testu, chcemy pokazać się na targach technologii żywieniowej w Berlinie. Planujemy, by targi były dla nas główną formą promocji. Mamy dzięki temu zagwarantowanych klientów z branży przetwórczej w jednym miejscu. Budujemy więc szeroką sieć kontaktów. Planujemy sprzedaż internetową.

Jak będziecie szukać funduszy na rozwój SmartBerries?

KZ: Po pierwsze szukamy mentorów. Inwestorzy skupiają się na szybkim zwrocie. My nie możemy zapewnić, że w ustalonym czasie zysk będzie gwarantowany. Pojawiają się też czynniki, na które nie mamy wpływu, np. czas oczekiwania na patent.

KM: Miałyśmy wrażenie, że inwestorzy traktują takie inwestycje jak akcje - chcą mieć kontrolę i szybki, pewny zwrot. Nam zależało na wsparciu biznesowym, bo nie miałyśmy pomysłu na strategię rozwoju firmy. To, czego się nie spodziewałyśmy, to fakt, że moja ciąża działała na niekorzyść odbioru naszej prezentacji. Uważali, że nie będę mogła zaangażować się całkowicie w projekt, bo pojawią się macierzyńskie obowiązki.

KZ: Zauważyłyśmy, że polscy inwestorzy są bardziej ostrożni. W Europie Zachodniej czy w USA inwestorzy są w stanie bardziej zaryzykować - liczą się z tym, że nie wszystkie pomysły na biznes wypalą.Luka Lukasiak

Co wyróżnia Wasz produkt?

KZ: Nie jest to kolejna aplikacja, których na rynku jest niezliczona ilość. Jest to jedyny produkt, który związany jest z wykrywaniem w owocach tego, co zdrowe. To, co obecnie mamy na rynku, to produkty dbające o bezpieczeństwo żywności, kontrolujące zawartość substancji szkodliwych lub chemii oraz skupiające się na tym, czego w żywności jest dużo - tłuszczu i białku.

KM: Polifenole są ważnym składnikiem naszego żywienia. SmartBerries to szansa na własny, mobilny i dostępny dla każdego test na ich zawartość. Naszym klientom odpadają więc koszty związane z wynajęciem lub budową laboratorium i zatrudnieniem technika.

Ile czasu działa Wasza firma? Czego nauczyłyście się w tym czasie?

KM: Firma działa niecałe 3 lata. Nauczyłyśmy się opowiadać w ciekawy i przystępny sposób o polifenolach i tym, czym się zajmujemy. Wykorzystałyśmy to w wywiadzie dla Vogue.pl, a potem na wywiad zaprosiła nas nasza uczelnia. Zrozumiałyśmy też, na czym polega dobry zespół i jak dzielić się pracą.

KZ: Myślę też, że miałyśmy okazję zbudować większą pewność siebie, szczególnie podczas eventów. Ludzie przychodzili, dzielili się opinią, wielu z nich produkt bardzo się podobał.

KM: Zgadza się, poza tym ta pewność siebie pomogła mi przy tworzeniu prezentacji naszej firmy i wykorzystuję ją także podczas prowadzenia zajęć na uczelni.

KZ: Z mojej perspektywy kluczowe było też spotkanie świata nauki ze światem biznesu. Zrozumiałam, jak myślą przedsiębiorcy i jak z nimi rozmawiać. To zupełnie odmienne środowisko od tego, w którym funkcjonuję, czyli naukowym.

Co polecicie młodym startupowcom w Waszej branży?

KZ: Przede wszystkim trzeba nauczyć się mówić prostym językiem. Naukowcy bardzo często mają z tym kłopot, wpadając we wspomnianą “klątwę wiedzy”. Ważne jest także przyzwyczajenie do prowadzenia licznych prezentacji, rozmów i autoreklamy.

KM: Warto szukać na początku swojej drogi mentorów, bardziej niż inwestorów. Dysponują oni bezcenną wiedzą, która może okazać się kluczowa, kiedy stawiamy pierwsze kroki w biznesie. Trzeba pamiętać też o networkingu i kontaktach, które budujemy podczas eventów. No i oczywiście podstawa wszystkiego - zgrany zespół!

Zdjęcia: Luka Lukasiak

Przeczytaj także:

Plan sprzedaży

Konsultacje lekarskie online