Inspiratornia

Uważam, że życie i praca powinny się ze sobą przeplatać. Przychodzisz do pracy całym sobą - o wartościach w życiu i biznesie mówi Krzysztof Karolczak, współzałożyciel software house'u Inwedo w rozmowie z Anną Bichtą i Małgorzatą Polak z Rozwijamy.edu.pl.

Na początku, gdy zakładaliście firmę i musiałeś przejść od projektu programistycznego do prowadzenia biznesu - czy ktoś Was wspierał merytorycznie w tym zakresie?

W tym 2006 roku nawigacja po świecie biurowo-księgowym była bardzo trudna. Nie istniały żadne instytucjonalne formy wsparcia, nie było tzw. jednego okienka i firmę zakładało się przez dwa tygodnie. Bardzo się to zmieniło, żyjemy w dużo bardziej przyjaznym młodym firmom świecie. Mieliśmy ogromnie dużo szczęścia, bo otrzymaliśmy wsparcie od wielu ludzi w czasie tej podróży. Ludzi, którzy po prostu ze swego serca i życzliwości dzielili się swoją wiedzą, opinią, wsparciem, robiąc to w większości przypadków zupełnie bezinteresownie.

Byliście bardzo młodzi ze swoim wspólnikiem - 16 i 23 lata - kiedy wystartowaliście z firmą. Co wam pomogło na początku działalności?

Na pewno otwartość na akceptowanie opinii innych ludzi i szanowanie osób z doświadczeniem. Myślę, że daleka nam była arogancja czy jakaś buta, która mówiła, że my rozumiemy, jak ten świat działa. Zakładając firmę zrozumiałem, że bardzo mało wiem o mechanice tego świata. Słuchanie innych, poznawanie ich spojrzenia pozwala ten własny obraz skompletować. Tak było dzięki bardzo wielu rozmowom z mądrymi ludźmi w Dolinie Krzemowej, w Sztokholmie, w Berlinie. W tych ekosystemach nie tylko start-upowych, ale ekosystemach przedsiębiorczości. Gdzie kolejne pokolenie przedsiębiorców, tych entrepreneurów, którzy sprzedali 2, 3 firmy i budują kolejną, mogą się dzielić pewnymi wysokopoziomowymi wskaźnikami, czy radami. Tak myślałem te 15 lat temu i nadal tak uważam.

Będąc w tych miastach, brałeś udział w programach startupowych czy chodziłeś na spotkania networkingowe?

Tak, starałem się rozmawiać z różnymi osobami, mówić o tym, co mogę zaproponować, w czym mogę pomóc. To było trudne, bo jestem - jak wiele osób z branży IT - introwertykiem, wyrastam z tego świata technologicznego, gdzie tworzenie otwartych relacji z ludźmi nie przychodzi naturalnie. Należę do tych osób, które obawiają się, że coś z nimi jest nie tak, bo nie lubią nawiązywać kontaktu z ludźmi. Wydaje mi się, że wszyscy odczuwamy strach, nasze ego się boi, że zostanie odrzucone czy wyśmiane. I to nas powstrzymuje od podchodzenia i rozmawiania z nieznanymi nam ludźmi. Cenię eventy networkingowe, ponieważ są najlepszymi okazjami do budowania świadomości o marce i sprzyjają poznawaniu danej branży.

Jak udało Ci się połączyć podróżowanie z pracą?

Mam swoją pasję podróżowania i wierzę, że modne ostatnio sformułowanie work-life balance źle oddaje problem, z którym się obecnie wielu ludzi mierzy. Nie lubię tego stwierdzenia dlatego, że antagonizuje oba te pojęcia. Oddziela pracę i życie. Tak, jakby w pracy nie było życia, a w życiu nie było pracy. Uważam, że te rzeczy powinny się ze sobą przeplatać w taki sposób, że idąc do pracy, Ty cały czas żyjesz. Przychodzisz do pracy całym sobą. Tym, kim jesteś. I to nie jest moment, kiedy zawieszasz swoje życie, wciskasz pauzę. Jesteś w tej pracy i żyjesz. Bo jeśli praca jest przerwą od życia, no to bardzo dużo tego naszego życia nam ucieka.

Dla mnie zawsze pasja do podróżowania była bardzo silna. Mój Ojciec jeździł po świecie bardzo dużo i od najmłodszych lat zachęcał mnie do odkrywania i uczenia się o innych ludziach, o świecie, i też o samym sobie, dlatego podróżowałem.

Co wyniosłeś z podróżowania?

Człowiek uczy się o innych kulturach, innej dynamice rzeczywistości. Jesteśmy wszyscy jako ludzie bardzo podobni, ale jednak różnice kulturowe powodują, że społeczeństwa działają zupełnie inaczej. Uważam, że jeśli ma się w sobie jakieś pasje, to one naturalnie powinny znaleźć swoje ujście. Myślenie o tym, że ich realizację zawieszę na później - po studiach, po pierwszej pracy, na emeryturze - jest błędne. Nie godzę się na taki podział, że teraz pracuję, a pasje mogą poczekać na emeryturę. Szybko sobie uświadomiłem, że należy to, co się kocha, po prostu robić i łączyć z pracą.

Założenie firmy i pewna niezależność ułatwiają Ci taką możliwość?

Nie miałem zgody w sobie, żeby zawiesić podróżowanie, mimo że praca nad rozwojem własnej firmy jest tak intensywna i trwa 24 godziny na dobę. Prowadzenie firmy wymaga ode mnie zwiększenia samoświadomości i zadbania o siebie w tym wszystkim. Bo to, w czym jesteśmy, to nie jest sprint, to jest maraton. Trzeba myśleć o tym, że stan własnego ciała jest istotny dla istnienia firmy. Może to brzmi wyniośle, ale taka jest prawda. Dbam na przykład o długość snu. Pojawił się wśród młodych ludzi i wśród firm technologicznych etos niespania, który moim zdaniem jest bardzo szkodliwy. Osiem godzin snu jest nam po prostu potrzebne. I to, jak śpię, jest moją odpowiedzialnością wobec ludzi, którzy ze mną pracują. Bo chyba nikt nie chciałby rozmawiać z człowiekiem, który jest półprzytomny.

Czym się kierujesz, wybierając projekty do realizacji w waszej firmie? Stworzyłeś profil projektów, których się podejmujecie, które są Ci bliskie, interesujące?

Powiem raczej, że ważniejsze dla rosnącej firmy jest zdefiniowanie, których projektów się nie bierze. My patrzymy na ten wybór przez pryzmat naszych wartości. Fundamentem dla nas jest nieszkodzenie. Nie chcielibyśmy, żeby nasza technologia pomagała rosnąć firmom z obszarów typu hazard, pornografia lub używki. Takich projektów zdecydowanie nie chcemy robić, to było dla nas jasne już właściwie od początku. 

Uważamy, że fantastycznie pracują zespoły technologiczne, które są w stanie tworzyć rozwiązania pomagające młodym ludziom tworzyć firmy z pasją, wspierać ich rozwiązania. Pomagać ideom się narodzić. Zaczęliśmy właśnie współpracę z Ministerstwem Rolnictwa Szwecji, które będzie budowało platformę do zarządzania obiegiem CO2. To jest właśnie idealny przykład, jak stworzyć technologię, która pomaga biznesowi wspierać praktyki ekologiczne u rolników, jednocześnie poprawiając jakość gleby i zatrzymując w ziemi dodatkowe CO2. A jest to temat, który jest mi osobiście bardzo bliski i uważam, że ta dekada będzie istotna dla istnienia naszego świata.

Mówisz o wartościach w biznesie. Jaką rolę one odgrywają według Ciebie?

Wartości są czymś, czego nie da się tak naprawdę spisać na kartce i stwierdzić: "okej, to od dnia dzisiejszego będą wartości". Z wartościami w biznesie jest trochę tak, jak z wartościami w rodzicielstwie. One są zazwyczaj nieświadome, ale bardzo szybko odkrywamy je też w swoich dzieciach. One są po prostu obrazem nas samych. I zdumiewająco prawdziwe jest to także w świecie biznesowym, kiedy grupy ludzi, które się zbierają i nazywają się razem firmą, często mają bardzo podobne cechy charakteru albo wyznają te same wartości. Zarówno te, które możemy uznać za pozytywne, jak i te, które możemy uznać za negatywne. Świadome rozumienie tych wartości pozwala lepiej docierać do ludzi, z którymi będzie się nam dobrze pracować. Wartości tak naprawdę się odkrywa, to są rzeczy, które są autentyczne dla nas samych.

Jak definiujecie wartości, na których opiera się Inwedo?

My mówimy o kilku wartościach, które odkryliśmy i nimi się kierujemy. Fundamentalną jest „can do”, czyli przekonanie, że podchodzimy do nowych wyzwań z perspektywą, że istnieje nieskończenie wiele rozwiązań. Część z nich jest dobrymi rozwiązaniami, część może niekoniecznie. Ale właściwie większość problemów jest rozwiązywalna. Druga wartość, która się z tym łączy, to jest „go beyond”. Staramy się wychodzić poza oczekiwania, które są standardem, bo świat jest przepełniony rozwiązaniami na „trzy z dwoma”. Nie chcemy żyć w świecie, który jest pełen bylejakości. Ze swojej pracy należy być dumnym i chcemy pracować nad projektami, którymi możemy się potem chwalić. Trzecia wartość która łączy nas jako firmę to „take ownership”, to poczucie odpowiedzialności za to, czym się w danej chwili zajmujemy i za własne zobowiązania wobec innych. Łączy się ona z czwartą wartością, którą jest „empower others”, bo wierzymy, że nie da się funkcjonować w obecnym świecie w próżni, bez pomocy innych. Wspieranie się nawzajem zespołów, ludzi w zespołach jest istotne, żeby zrobić coś złożonego. Projekty są bardzo skomplikowanymi procesami, w ogóle funkcjonowanie firmy jako komórki społecznej jest bardzo złożone i ma wiele czynników, wiele aspektów. I tylko otwartość ludzi na siebie, komunikacja i uważność, wrażliwość pomaga unikać bardzo wielu nieporozumień. Podstawą do tej całości jest “curiosity”, to jest ciekawość. Nie da się zdobywać wiedzy za kogoś. Rodzimy się z naturalną ciekawością świata. Wie to każdy, kto przebywał ostatnio z dziećmi, a my jako dorośli tę ciekawość w sobie jesteśmy z powrotem w stanie odkryć. I ona pozwala w świecie technologicznym ciągle iść z duchem czasu, odkrywać nowe rzeczy. Wszystkie osoby, które u nas tę ciekawość niemalże dziecięcą mają, znajdują miejsce do rozwoju własnego, personalnego.

Przeczytaj także pierwszą część wywiadu - Technologia może zmienić świat 

Krzysztof Karolczak - współwłaściciel firmy Inwedo sp. z o.o. tworzącej oprogramowanie dla firm, które chcą zmieniać świat. Zaangażowany jako doradca, współzałożyciel lub inwestor w projekty m.in. zbiletem.pl, HelloHere (hellohere.com), Timble.us. Od 15 lat związany z IT, wspierając projekty aplikacji webowych i mobilnych zarówno dla startupów, jak i firm z sektora enterprise. Mieszkając w 6 krajach od US do Japonii miał okazję pracować w multikulturowych zespołach i poznać specyfikę rynku amerykańskiego oraz rynków skandynawskich i azjatyckich. Z zamiłowania żeglarz i instruktor żeglarstwa oraz podróżnik zakochany w Azji.  

Przeczytaj także:

Social media moją pasją

Marketing i budowanie relacji w świecie online