Inspiratornia

Sztygarka w kopalni odkrywkowej i nauczycielka tańca w jednym? Tak! Poznajcie Olgę Palkę, która miłość do tańca zamieniła w pełny energii i szybko rozwijający się biznes.

Czym się zajmujesz i jak się nazywa Twoja firma? 

Moja firma nazywa się Opal Dance, a jej nazwa nawiązuje do mojego imienia i nazwiska: O-lga PAL-ka oraz wykształcenia geologicznego, ponieważ opal to minerał. Prowadzę naukę tańca dla młodych par oraz tańca użytkowego, potocznie nazywanego “dwa na jeden”, który sprawdza się na wszystkich imprezach zarówno andrzejkowych, jak i sylwestrowych. 

Skąd pomysł na taką działalność? Dlaczego postanowiłaś zajmować się akurat tym?

Można powiedzieć, że to był przypadek! Moja koleżanka poprosiła mnie, abym ułożyła choreografię dla jej kuzynki. Był to czas, kiedy pierwszy taniec dopiero stawał się modny. Zaczęłam od jednej pary, która trenowała u mnie 3 miesiące. Z czasem zaczęły zgłaszać się kolejne osoby. Wieści o kursach, które prowadziłam, rozprzestrzeniały się “pocztą pantoflową”, więc byli to głównie znajomi, którzy później polecali mnie swoim znajomym. Potoczyło się lawinowo.

Gdzie pracujesz na co dzień?

Na co dzień jestem sztygarem w kopalni odkrywkowej - kamieniołomie. Prowadzę zmianę, czyli zarządzam zespołem liczącym około 30 osób. Są to głównie mężczyźni. Pracuje mi się z nimi fantastycznie! Między innymi dzięki tej pracy potrafię porozumieć się z praktycznie każdym facetem - tak uważam.

Kiedy zaczęła się Twoja przygoda z tańcem?

Tańczę od 4. roku życia, a mam obecnie 27 lat. Będąc w szkole podstawowej byłam jedynym dzieckiem, które tańczyło. Często zdarzało się, że nauczycielki dziwiły się, czemu bywałam niewyspana lub pojawiałam się w szkole z brokatem we włosach. Spędzając wiele godzin na zajęciach tanecznych, sama także uczyłam spontanicznie innych - na imprezach, ogniskach, wyjazdach, obozach. Wtedy zrodziła się miłość do nauczania tańca. Moi znajomi bardzo dobrze wiedzieli, że umiem tańczyć i stawali się moimi pierwszymi kursantami. Dzięki próbom zrozumiałam, że nauka tańca wymaga odpowiedniego podejścia i chęci podzielenia się swoją wiedzą z innymi.

Z czego jesteś dumna? Co udało Ci się osiągnąć w ramach własnej działalności?

Jestem dumna z każdej pary, którą wypuszczam spod swoich skrzydeł. Największą nagrodą są dla mnie zdjęcia i filmy z wesel, na których widać efekt końcowy ich konsekwentnej, kilkumiesięcznej pracy. Ich sukces i szczęście wprawia mnie w ogromne zadowolenie!

Co było dla Ciebie najtrudniejsze na początku działalności?

Najtrudniejsze było znalezienie sali. Początkowo prowadziłam zajęcia w prywatnych domach kursantów. Zajęcia te wyglądały różnie. Nie znając dobrze czyjegoś domu, trudno było mi rozplanować zajęcia. Zdarzało się, że podczas tańca ktoś zahaczył o lampę lub upadł na kanapę. To bardzo utrudniało naukę, więc intensywnie szukałam przestrzeni dla moich zajęć. Po jakimś czasie wreszcie udało mi się znaleźć w moim mieście salę, która w pełni spełniania moje oczekiwania.

Wyzwaniem okazała się także odpowiedzialność za moich uczniów. W końcu to oni po kursie występują przed osobami, które mnie znają. Biorą więc udział w tworzeniu mojego wizerunku - są moją wizytówką! Jestem wymagającym instruktorem - bardzo zależy mi, aby para nie popełniła błędu podczas swojego występu i wypadła najlepiej. Jestem także perfekcjonistką, dlatego zwracam uwagę na szczegóły każdego wykonania, co często stresuje mnie do momentu samego występu. 

Czy masz obawy przed zrezygnowaniem z pracy etatowej i skupieniu się wyłącznie na swojej działalności?

Główną moją obawą jest posiadanie odpowiedniej liczby klientów i ich regularne pozyskiwanie. Nauka pierwszego tańca jest pracą sezonową - od kwietnia do października. Dlatego muszę na bieżąco tworzyć ofertę, aby zachować ciągłość. W pracy etatowej mamy co miesiąc dopływ stałej gotówki. W przypadku własnej działalności dochody są zmienne, a opłaty za wynajem sali stałe. Trzeba zadbać o regularne wpływy oraz własną markę, dlatego staram się podtrzymywać dobre relacje z klientami, aby mogli mnie polecać innym.

Jak docierasz do klientów, poza poleceniami? Czy korzystasz z innych kanałów promocji swojej oferty?

Obecnie prowadzę fanpage na Facebooku - Opal Dance. Inwestuję też w reklamy Facebook Adds. Określając grupy docelowe i zasięgi, reklama wyświetla się konkretnym osobom w promieniu kilkunastu kilometrów od mojej szkoły. Drugim kanałem komunikacji są portale internetowe typu olx.pl, na których udostępniam swoje oferty, zdobywając w ten sposób klientów. Mimo działań w sieci, dalej bazuję na “marketingu szeptanym”, czyli poleceniach. Do tej pory sprawdza się całkiem dobrze.

Od jak dawna działasz, mając klientów płacących za Twoje usługi?

Pierwszych klientów, którzy mi zapłacili, miałam w 2016 roku. To były 3 pary, tak wyglądała początkowa faza mojego biznesu. Od 2017 roku mam kursantów cyklicznych oraz uczęszczających przez cały rok.

 W jaki sposób zorganizowana jest Twoja oferta?

Nauka pierwszego tańca odbywa się na zajęciach indywidualnych, których planuję co najmniej pięć. Przez 3 spotkania uczymy się choreografii, a kolejne 2 spotkania służą dopracowaniu szczegółów. Każde spotkanie trwa 1,5 godziny. Większość szkół oferuje zajęcia 60-minutowe, ale z doświadczenia wiem, że to nie wystarcza. Para może dokupić kolejne lekcje. Z kolei ucząc konkretnego tańca, ustalam wspólnie z kursantami przed zajęciami, ile lekcji potrzebują, aby opanować kroki przed imprezą. Jest to więc kwestia indywidualna. 

Czy ograniczasz się do jakiegoś konkretnego stylu tanecznego? Jakich tańców uczysz?

Oferta jest indywidualnie dopasowywana do potrzeb klienta. Na początku kontaktuję się z parą, aby ustalić, jakiego tańca chcą się nauczyć. Następnie przygotowuję program nauki danego stylu dostosowany do ilości spotkań oraz stopnia zaawansowania pary. Zwykle na warsztat biorą taniec użytkowy, ze względu na jego uniwersalizm. Pasuje praktycznie do wszystkiego, zarówno do szybkich jak i wolnych piosenek. Kursanci zazwyczaj chcą po prostu nauczyć się tańczyć. Mam więc wtedy duże pole do manewru - przygotowuję zajęcia z różnych stylów, aby zapewnić im urozmaicony i ciekawie spędzony czas. 

W ofercie mam także zajęcia grupowe, ponieważ obecnie modne stała się wspólna nauka pary młodej i jej świadków, czego przykładem jest moja grupa składająca się z trzech par - państwo młodzi oraz świadkowie z osobami towarzyszącymi. Wszyscy uczą się tańca użytkowego, a liczba lekcji jest ustalana indywidualnie.

Nauka tańca to Twoja działalność dochodowa. Jakie jeszcze umiejętności są Ci potrzebne, aby prowadzić własny biznes bazujący na nauce tańca?

Przede wszystkim cierpliwość. To kluczowa cecha instruktora, gdyż każdy uczeń ma swoje indywidualne tempo nauki. Kolejne cechy to wyrozumiałość i duża empatia. Ważna jest także energia, ponieważ dzielę się nią ze swoimi kursantami podczas zajęć. Bardzo ją chłoną, mimo że przychodzą czasami na moje zajęcia z różnym nastawieniem. Widoczna jest pewna prawidłowość - kobiety o wiele częściej emanują entuzjazmem do zajęć, w porównaniu do ich partnerów. Moim zadaniem jest zaangażować osoby, którym brakuje motywacji do nauki i pokazać im, jak dużo przyjemności może dać taniec. Największą satysfakcję dają mi słowa partnerek typu: “Wiesz, na początku kursu zupełnie nie chciał chodzić na zajęcia, a teraz sam umawia nas na kolejne spotkania!”. Niezwykle cieszę się także, gdy zmienia się nastawienie uczestnika zajęć. Kiedy początkowo przychodził na zajęcia z grymasem i bez przekonania, po czasie wchodzi na salę z uśmiechem, poczuciem zaangażowania i motywacją. A więc kluczowe umiejętności to cierpliwość, empatia, energia oraz radość z dzielenia się swoją pasją. Zdarza mi się odczuwać zmęczenie po pracy etatowej, ale szybko regeneruję się, przychodząc na zajęcia taneczne, ponieważ robię to, co lubię. Moja praca to moje hobby!

Jak sobie radzisz z organizacją czasu pracy? Czy miewasz jakieś trudności z pogodzeniem pracy na pełen etat i prowadzeniem własnego biznesu?

Myślę, że moja sytuacja zawodowa stanowi większe wyzwanie dla mojej rodziny, niż dla mnie. Wymaga to od nich ogromnej wyrozumiałości. Z jednej strony ich wsparcie jest dla mnie bardzo ważne, ponieważ pozwala mi lepiej radzić sobie w wyzwaniami w pracy. Radzę sobie z obowiązkami, odpowiednio planując grafik zajęć. Obecnie mogę zaproponować parom zajęcia w weekendy, ponieważ pozostałe dni pracuję w pełnym wymiarze godzin. Czasami zdarza się, że para prosi, bym wybrała się z nimi do sali weselnej, gdzie robimy próby taneczne, a to mogę robić tylko po godzinach pracy. Pomagam także przy dekoracji sali, wykorzystując swój talent plastyczny, odziedziczony po mamie. Wszystkie aktywności wiążą się często z nieobecnościami na ważnych uroczystościach rodzinnych, co wymaga dużej wyrozumiałości ze strony mojej rodziny. 

Czy informujesz pary, że masz dekorację sali w ofercie?

Tak, wspominam! Co więcej, znajomi, którzy planują wesele za rok, już teraz rozpoczęli u mnie kurs, a także poprosili o zorganizowanie całego wesela. Myślę o poszerzeniu swojej działalności o dekorację sal weselnych. W ten sposób mogłabym spełnić marzenie mojej mamy. Myślę, że chciałaby, abym uwzględniła ją w swojej działalności jako konsultantkę ;). Cieszę się i niezwykle doceniam fakt, że znajomi ufają mi tak bardzo, że chcą powierzyć mi organizację jednego z najważniejszych dni w ich życiu. 

Jak wygląda twój typowy dzień w weekend?

Prowadzę zajęcia w Katowicach i w Chełmku. W podróży na zajęcia słucham muzyki wybranej wcześniej przez parę. Wtedy pojawia się w mojej głowie zarys układu. Mam taką zasadę, że nigdy nie oglądam filmików przedstawiających pierwszy taniec innych par, aby się nie sugerować. Proponowany układ zawsze jest moją inwencją twórczą uwzględniającą umiejętności pary. Tworzę trwającą minutę propozycję układu, oceniam, jak się w tym czują i słucham ich sugestii. Końcowy taniec jest więc dziełem naszej współpracy. Ważne są także informacje o sukni i butach, w jakich panna młoda się pojawi. Moją rolą jest także zadbać o muzykę, do której tańczą. Tworzę utwór, który od początku do końca odpowiada choreografii i gotowy zapisuję na dysku, by DJ nie musiał już go modyfikować. Myślę, że nie jest to powszechna praktyka, co może wyróżnić mnie na rynku. Para tym samym ma gotowy utwór, do którego może tańczyć poza zajęciami. Prócz muzyki nagrywam filmy z zajęć na sali, by młodzi wiedzieli, jak radzą sobie z poszczególnymi seriami choreografii. To dobry materiał, na którym omawiamy błędy, dzięki czemu budują swoją świadomość ciała.

Czy przygotowujesz się jakoś specjalnie do treningów?

Właściwie, nie. Wystarcza mi słuchanie muzyki, która mnie relaksuje. Przed każdymi zajęciami robię rozgrzewkę i się rozciągam. Odpoczywam tańcząc i to jest mój lek na całe zło. Od dziecka w ten sposób wyrażam emocje. 

Co motywuje Cię do codziennej pracy nad rozwijaniem swojej firmy?

Motywują mnie ludzie - ich zadowolenie widoczne w treści komentarzy na Facebooku lub kiedy ktoś do mnie dzwoni z pozytywną informacją zwrotną. Klienci do mnie nie wracają, ponieważ nauka pierwszego tańca to bilet w jedną stronę. Dbam o dobre relacje z klientami, by mogli polecać mnie kolejnym osobom. Po weselu pytam o wrażenia po występie oraz otrzymuję filmik. Widzę na nim ich radość, pracę i postępy, a to sprawia, że to, co robię, ma sens.

W jaki sposób planujesz rozwijać swoją działalność?

Zamierzam cały czas prowadzić zajęcia z pierwszego tańca, ale chciałabym również stworzyć ofertę dla firm. Miałam okazję pracować już jako animator tańca, a także jako fordanserka, czyli osoba zachęcająca do tańca gości pomiędzy kolejnymi częściami wydarzenia. Do tej pory pojawiałam się na eventach z branży informatycznej. Zachęcenie mężczyzn do tańca, którzy pracują głównie za biurkiem, było wyzwaniem, ale ostatecznie wszystko się udało! Dzięki temu dostałam kolejne propozycje współpracy. Stale też poszerzam swoje kompetencje - w przyszłym roku kończę studia coachingowe w Wyższej Szkole Biznesu w Dąbrowie Górniczej, co pozwoli mi na organizowanie warsztatów będących połączeniem coachingu i nauki tańca, m.in. salsy. Kończę także certyfikowany kurs nurkowania, co pozwoli mi na uczenie ludzi pewnych technik tańca nie tylko na parkiecie, ale i pod wodą. 

Co chciałabyś sprzedać w ofercie dla firm? Czy tu chodzi o coś więcej niż tylko rozrywkę?

Chodzi przede wszystkim o to, aby zatrzeć różnice międzystanowiskowe. Stanowisko szefa stwarza pewien dystans, a większość szefów chce traktować swoich podwładnych na równi, jako współpracowników. Udział w takich warsztatach pozwala skrócić dystans. Na moich zajęciach wszyscy są równi. Posługując się imionami, decyduję, kto z kim będzie tańczył. To pozwala ludziom lepiej poznać siebie nawzajem, obniżyć poziom stresu i wyzwolić pozytywne emocje. Coaching będzie wprowadzeniem do teambuildingu, a taniec pozwoli wypróbować to w praktyce. 

Mając już pewne doświadczenie w budowaniu i prowadzeniu własnego biznesu, czy masz jakieś rady dla osób zastanawiających się nad otworzeniem własnej firmy?

Mając pasję, zawsze wygrasz! Pasja nie tylko motywuje, ale także pomaga przetrwać trudne chwile. Należy próbować! Początkowo zawsze pojawiają się wątpliwości, czy własna działalność to dobry pomysł, skoro zawód daje mi stabilne zatrudnienie. Jednak pasja zawsze się upomni! Warto wspierać się słowami najbliższych, bo to oni najbardziej w ciebie wierzą i dopingują! Deklaracja na głos wzbudza poczucie obowiązku, by działać i nie zawieść. Nie poddawaj się i działaj!