
W poprzednim artykule pisaliśmy o sposobach niwelowania skutków długotrwałego stresu. Co jeszcze może być wsparciem w dobrym radzeniu sobie w takich sytuacjach?
Pomoże ci pomaganie
W 2013 roku na Wydziale Psychologii Uniwersytetu Buffalo w Nowym Jorku opublikowano badania, które pokazywały, że czynnikiem redukującym ryzyko powikłań stresowych jest zaangażowanie w relacje i pomoc innym. Tacy ludzie mieli o 30% mniejsze ryzyko wcześniejszej śmierci niż osoby nieszukające i niedające wsparcia innym.
Przekonanie, że relacje są antidotum na stres wydaje się dosyć zdroworozsądkowym, mimo to niewiele osób świadomie z tego korzysta.
Pomoc sąsiadce, telefon do znajomego, spotkanie z rodziną czy wolontariat w domu dziecka to sytuacje, do których paradoksalnie może nas popchnąć nasza własna sytuacja stresowa. Podpowiada to nam nasze ciało, które w stresie oprócz adrenaliny i kortyzolu produkuje również oksytocynę, zwaną często hormonem przytulania. Oksytocyna sprawia, że jesteśmy bardziej empatyczni, otwarci i troskliwi, a na poziomie chemicznym jest lekiem przeciwzapalnym redukującym niepożądane skutki stresu.
Jak jest to ważne, uświadomiliśmy sobie w czasie pandemii, która wiele osób skazała na izolację. Takie warunki nie tylko nie pomagały w radzeniu sobie ze stresem, ale były ich źródłem. W świecie biznesu dało się to zaobserwować lawinowym wzrostem zamówień usług wsparcia psychologicznego dla pracowników.
Mięśnie mózgu
Niestety rzadziej z takiego wsparcia korzystają przedsiębiorcy. Ich częstym antidotum na stres w pracy jest… więcej pracy. „Jeszcze tylko rozwiążę ten skomplikowany problem, wpadnę na pomysł innowacji, ulepszę komunikację marketingową” – takie działania mają „już za chwilę” zlikwidować źródła stresu. Ale tak się nie dzieje – powód jest prosty: przeciążony mózg.
Po pierwsze, badania pokazały, że w czasie stresu „jesteśmy głupsi” (zawęża się nasze myślenie i nie mamy dostępu do zasobów, którymi dysponujemy na co dzień); po drugie – nasz mózg jest zmęczony pracą i nie jest w stanie działać kreatywnie.
Bo nasz mózg, by dobrze działać, potrzebuje regeneracji, tak jak mięśnie. Nikomu nie przychodzi do głowy ruszać na półmaraton w dniu, w którym już przebiegliśmy maraton, za to naszą uwagę jesteśmy w stanie eksploatować cały czas.
Robimy to nawet wtedy, kiedy wydaje się nam, że odpoczywamy: przeglądając media społecznościowe, reagując na powiadomienia, czytając newsy na portalach. W ten sposób obciążamy mózg nowymi informacjami i wchodzimy w tryb „internetowego myślenia”. Ulrich Schnabel, autor książki „Sztuka leniuchowania. O szczęściu nicnierobienia” mówi, że internetowe myślenie „wymaga bycia szybkim, przyglądania się wielu źródłom i oceniania, która wiadomość jest najbardziej przydatna. To jest jak robienie zakupów w supermarkecie: musimy znaleźć to, czego potrzebujemy, pośród wielu produktów. Ale kreatywne, głębokie myślenie polega na czymś innym: zatrzymujesz się przy jednym problemie, długo się nad nim zastanawiasz, analizujesz, przyglądasz mu się z różnych perspektyw”.
Żeby mózg zaczął znów pracować kreatywnie, trzeba pozwolić mu nic nie robić, wtedy i tak zajmie się pracą, ale tym razem na głębokim poziomie.
Uważność, głupcze
Jak widać „leniwy bieg” mózgu, wyłączenie powiadomień, świadome ograniczenia w korzystaniu z mediów – to sposoby nie tylko na redukcję stresu, ale i wzrost kreatywności. Nawykiem, który doskonale uzupełnia te trzy jest praktyka uważności. Pozwala ona regularnie przekierowywać uwagę z nastawienia na cel (trybu jakże charakterystycznego dla przedsiębiorców) na nastawienie na bycie – świadomość swoich wrażeń, odczuć, myśli.
Dzięki temu łatwiej możemy też wyłapywać momenty, w których doświadczamy narastania stresu (i lepiej nimi zarządzać) oraz rejestrować myśli, które utrudniają zachowanie spokoju (i je przeformułowywać).
Kelly McGonigal, psycholog zajmująca się stresem, przytacza w tym kontekście ciekawe badania, które mówią, że stres szkodzi tylko tym, którzy myślą, że stres jest szkodliwy. Jeżeli te badania się potwierdzą, będziemy mogli stres traktować jako sprzymierzeńca, który nas mobilizuje i uzdatnia do realizacji trudnych zadań przyśpieszając bicie serca i dawkowanie potrzebnych hormonów.
A tymczasem niech uświadamia nam wagę relacji, odpoczynku i uważności.
Ten artykuł to trzeci, ostatni z cyklu dotyczącego radzenia sobie ze #stresem. Pierwszy z nich przeczytacie TU, drugi – TU.
Przeczytaj także:
Jak stworzyć biznes, który odpowiada na potrzeby tysięcy Polek?
Paweł Grzesik – trener biznesu, coach, aktor, reżyser. Właściciel firmy szkoleniowej Re-Aktor, pracuje jako trener Wszechnicy Uniwersytetu Jagiellońskiego. Opracował autorską metodę szkoleń technikami teatralnymi Re-Aktor. Odbył wiele kursów trenerskich i warsztatów, m.in. międzynarodowe szkolenia w Anglii, na Malcie i Belgii ukończone tytułem międzynarodowego trenera DBY-N. Realizował szkolenia dla firm m.in. z branży finansowej, doradczej, produkcyjnej, a także dla instytucji kulturalnych. Absolwent Polonistyki na UJ oraz Coachingu w Biznesie na UE w Krakowie.