
Czym zajmuje się Twoja firma?
LITTLE GREENFINITY zajmuje się doradztwem ds. zrównoważonego rozwoju. Pomagamy firmom redukować swój ślad środowiskowy lub powiększać swój wpływ społeczny. Mamy opracowane programy dla niektórych sektorów, ale także dopasowujemy się do potrzeb klienta i jego strategii. Prowadzimy szkolenia, warsztaty. Zajmujemy się zmianami procedur, operacji i mentalności. Nasze działania startują od edukacji i warsztatów, materiałów. Jestem przekonana, że aby człowiek zmienił swoje dotychczasowe nawyki i sposób działania, musi najpierw zrozumieć, dlaczego ma to zrobić.
Kto jest Waszym klientem?
Bardzo różnie. Pracujemy z firmami zatrudniającymi do 15 osób, ale też z większymi, np. Auchan, Ikea, E. Leclerc. Mamy też program dla biur – office zero waste. Prowadzimy warsztaty dla firm działających w różnych dziedzinach, ale z nimi działamy w ramach polityki edukacyjnej i CSR dla pracowników. Prowadzimy m.in. warsztaty uświadamiające, jak dbać o środowisko, propagujące podejście zero waste oraz na temat przedsiębiorczości społecznej.
Jeśli chodzi o doradztwo, to czy opracowujecie również zmiany w procesach?
Pierwszy duży projekt realizowaliśmy dla Auchan. Dotyczył wprowadzenia zakupów bez opakowań, czyli umożliwienia klientom używania ich własnych opakowań. Dla firm sprzedających żywność to duże wyzwanie, bo nie jest proste podać jedzenie do pojemnika klienta, co do którego nie ma pewności, czy jest sterylny i czysty. Było to ciekawe doświadczenie. Rozpoczęliśmy proces od rozmów z dyrekcją od CSR i polityki środowiskowej, następnie skupiliśmy się na zaangażowaniu pracowników, w tym stworzeniu strategii i wewnętrznej komunikacji. Potem szkoliliśmy pracowników i wspólnie opracowaliśmy nowe procedury, aby podawać żywność do pojemnika klienta.
Jeśli chodzi o realizowane przez nas projekty, to czasami jest to nasz pomysł od zera, a czasem we współpracy z klientem i konsultacji z nim. Staramy się podpowiadać klientom, jakie są możliwości wprowadzenia zmian.
Jak liczny jest zespół w Waszej firmie?
Jak wystartowałam z firmą 4 lata temu, z modelem klasycznym, miałam pracownika i biuro. Ale okazało się, że jest to model bardzo angażujący finansowo. Rynek, na którym działamy, jest nowy i nie mamy wystarczająco dużo stałych klientów, więc musiałam zaprojektować nowy model. Lubię pracować z zespołem, potrzebuję wymieniać się opiniami i koncepcjami. Stworzyłam sieć konsultantów, mających różne umiejętności i kompetencje, które mogą być wykorzystane do różnych projektów. Jest to model bardzo elastyczny. Od 2 lat działam w ten sposób i mam przekonanie, że pasuje do rodzaju mojej działalności. Mam coraz więcej klientów, którzy wracają z potrzebą nowych projektów, ale nadal muszę zdobywać nowych. Konsultanci sieci prowadzą swoje inne projekty.
Wspomniałaś, że zajmujesz się też przedsiębiorczością społeczną. Czy możesz nam trochę o tym opowiedzieć?
Zacznę od tego: są trzy filary zrównoważonego rozwoju. Najpierw społeczność, która powinna mieć dobre warunki do pracy i działania, w tym także godne zarobki. Potem środowisko, na które człowiek swoją działalnością ma wpływ. Ostatni filar to ekonomia, czyli model ekonomiczny łączący dwa poprzednie filary. Zainteresowałam się tym obszarem szerzej, czyli tym, jak firma może dbać o społeczności i człowieka i w jaki sposób może dać więcej ludziom. Co innego to NGO, które są zależne od funduszy prywatnych lub państwowych, a firmy prywatne są niezależne i mają swoje misje, np. redukcja presji na środowisko czy rozwiązanie problemu społecznego.
Czytałam książkę “Przedsiębiorcy zmieniają świat” napisaną przez dwóch Francuzów, którzy zrobili sobie gap year w czasie studiów i przez dwa lata jeździli po świecie, biorąc udział w wolontariatach i tym samym zdobywali wiedzę o tym, jakie są problemy społeczne, jak można je rozwiązywać i kto tym się zajmuje. To była francuska książka i pomyślałam, że muszę ją przetłumaczyć na polski. Wydawnictwo “Nieoczywiste” ją wydało. Ta książka jest bardzo pozytywna i ciekawa i dobrze tłumaczy koncept bycia odpowiedzialnym przedsiębiorcą.
Młodzi często chcą zarabiać dużo pieniędzy, bo tak liczy się sukces, a dla przedsiębiorstw społecznych sukcesem jest redukcja wpływu na środowisko, liczba osób, którym pomogliśmy czy daliśmy pracę. Sukces liczony jest w pomocy. Oczywiście firma musi zarabiać, bo ma koszty, ale to dodatkowa wartość firmy. Chcę uświadomić innym, że dobre rzeczy można połączyć z biznesem.
Czy, aby stać się społecznym przedsiębiorcą, należy spełnić jakieś wymagania?
Są korporacje, które chcą pokazać, że dbają o środowisko czy społeczność. Nie sądzę, by były jakieś certyfikaty dla przedsiębiorców społecznych. Ja w tej dziedzinie działam bardziej w zakresie mentoringu i promocji konceptu przez konferencje, książki, materiały itd. Jako mentor pomagam, aby wdrażać zmiany w firmach, dostrzegać obszary i robić biznes społecznego wpływu. Dziś koncept przedsiębiorcy społecznego ma różne formy prawne – może być fundacja, stowarzyszenie czy działalność gospodarcza. Ja pomagam odpowiadać na pytania, jak wdrożyć te podejścia w każdej z tych form.
Kryterium bycia przedsiębiorstwem społecznym to racja bytu przedsiębiorstwa i jego misja. Dlatego bardzo podobają mi się koncepcje „przedsiębiorstwa pozytywnego wpływu” czy “biznesu z misją” – którą też realizuje moja firm. Innymi słowy, takie przedsiębiorstwa działają, aby rozwiązać problem środowiskowy lub pomóc danej społeczności. To jest ich misja.
Pierwszym celem biznesu pozytywnego wpływu nie jest – jak teoria ekonomiczna mówi – pozyskać jak najwięcej dochodów dla właścicieli czy wspólników. Ich pierwszy cel, ich misja, to działać na rzecz dobra środowiska czy społeczności. Oczywiście firma nie może stracić pieniędzy, bo inaczej przestanie funkcjonować, ale jej model ekonomiczny jest budowany tak, aby realizować swoją misję. Zysk jest minimalny i służy reinwestowaniu w pozytywne działania, które są trudne do finansowania inaczej, np. działania edukacyjne.
Wcześniej nie miałaś własnej firmy. Co Cię skłoniło do podjęcia działalności?
To moja druga przygoda z prowadzeniem własnej firmy. Wcześniej miałam firmę działającą w mediach, zajmowałam się tematyką stosunków Polski z krajami francuskojęzycznymi oraz sprawami wspólnoty francuskojęzycznej w Polsce. Firmę prowadziłam przez 10 lat. Rynek medialny był trudny i odbiorcy niszowi. Gdy nastała zmiana w działaniu mediów spowodowana przejściem z druku na internetu, to okazało się, że mój model działania nie daje wystarczającego zarobku i zdecydowałam się na zamknięcie firmy. Potem pracowałam w komunikacji i zainteresowałam się prywatnie razem z rodziną stylem życia zero waste. Jestem osobą, która musi pracować w tym, co jest moją pasją. Okazało się, że to potrzebny temat i zdecydowałam zaangażować się zawodowo w te obszary, dzięki czemu będę bardziej pomocna dla planety i gospodarki. Wahałam się dość długo, bo 6 miesięcy, nie byłam pewna, czy z tego da się żyć, pozyskać klientów i jaki model biznesowy stworzyć. Potem miałam okazję organizować konferencję w Polsce z pionierką zero waste na świecie, Beą Johnson. Konferencja okazała się sukcesem i wtedy uznałam, że i moja firma da sobie radę.
Kiedy startowałam z pierwszą firmą, nie miałam rodziny, było więc mniejsze ryzyko. Przy kolejnej firmie miałam już rodzinę, więc presja finansowa była większa, inwestowałam pieniądze rodzinne. Ale nie żałuję, bardzo mi się to podoba.
Jakie Twoje kompetencje są dla Ciebie szczególnie przydatne przy prowadzeniu własnej firmy?
Myślę, że empatia jest bardzo ważna. Jeśli dobrze rozumiemy potrzeby klienta i wiemy, jak z nim rozmawiać, łatwiej jest wprowadzać ważne zmiany w obszarze zero waste. Empatia pozwala rozmawiać z konsultantami, pracownikami klienta, osobami różnych szczebli, rozumiejąc, że każdy działa w określonym kontekście, posiada własną mentalność i często działa według określonych procedur i ograniczeń organizacyjnych. Ogólnie empatia w życiu jest bardzo ważna, a szczególnie w dziedzinie, która jest nowa.
Czego musiałaś się nauczyć czy zmienić, aby skutecznie prowadzić firmę?
Studiowałam ekonomię, więc znałam modele biznesowe, ale konieczne było nauczenie się pilnowania liczb i rachunków, aby nie być na koniec miesiąca na minusie. Musiałam szukać planu i mieć wizję, jak zyskać na tych inwestycjach we własną firmę. Musiałam ze sobą mocno walczyć, aby kreować modele i wizje, które na papierze pozwalają być na plusie. Trudnością było to, że nie mogłam wzorować się czy śledzić działań innych firm, bo tworzymy wszystko sami od początku.
Po jakim czasie firma zaczęła zarabiać?
Firma zaczęła zarabiać po dwóch latach. To był czas intensywnego rozwoju i inwestowania. Na początku mój model działania był zbyt kosztowny, ale wprowadzenie modelu bardziej elastycznego i mniej kosztownego pozwoliło mi działać bardziej elastycznie i dzięki temu generować dochody.
Jakie momenty były dla Ciebie trudne w prowadzeniu firmy?
Obecnie nie mam trudności, prócz tego, że ciągle poszukuję nowych klientów – to nie trudność, tylko wymaga nakładów pracy. Budowanie nowego modelu to był trudny moment i pożegnanie się z pracownikiem, ale wciąż pracujemy razem, tyle że w innej formule.
Powiedz, jakie masz rady dla młodych przedsiębiorców, którzy planują wystartować z własną firmą?
Po pierwsze, ważne jest pracowanie w dziedzinie, która jest dla nas pasjonująca. Otrzymałam taką radę od kolegi, kiedy zamknęłam pierwszą firmę i zastanawiałam się, co robić dalej – ważne, aby pracować w dziedzinie, która jest dla Ciebie ciekawa. Będziesz miała wtedy do czynienia z pasjonatami, którzy de facto będą bardzo pracowici i kompetentni.
Ważne, by słuchać swojego serca i badać dalej, co robić i jakie modele stosować. Ważne, by to lubić, bo będą momenty trudne i dzięki temu łatwiej jest je przejść.
Po drugie, porozmawiać z innymi osobami, poprosić o poradę i opinię co do naszej działalności. Kiedyś szef mówił mi, żeby nie mówić o swoim pomyśle, bo ktoś to ukradnie. A ja mam odmienne podejście, że właśnie warto się dzielić, bo dostaniemy feedback, liczne opinie od zaufanych osób i potencjalnych klientów. Warto potem robić pitch, prezentacje o tym, jak wygląda mój projekt, by umieć go opowiedzieć i zaciekawić. Warto szybko zacząć opisywać nasze pomysły, nawet jeśli nie do końca wiemy, do kogo to jeszcze kierujemy. Dobrze jest spisać plan, model, pomysły i działania marketingowe, a potem to zderzać z opiniami innych. Ważne jest, by przelać myśli na papier, bo sam proces pisania, wymyślania, pozwoli zrobić krok do przodu w projekcie. Na końcu powinien powstać biznesplan, koncepcja modelu ekonomicznego. Czasem wydaje się, że mamy go w głowie, ale jednak dopiero na papierze możemy dokładnie wszystkie koszty dobrze oszacować.